Mogłaś być Anną
Opis
Gosia pracuje w dużej korporacji. Goni za awansem, coraz lepszymi warunkami życia. Wyposaża mieszkanie, zapewnia sobie maksimum komfortu, gromadzi wokół siebie dziesiątki przedmiotów cieszących oko piękną formą. O macierzyństwie zaczyna myśleć, gdy ma już właściwie wszystko, co da się kupić za pieniądze. W wieku czterdziestu lat. Wyścig z zegarem biologicznym okazuje się niełatwy…
Od autora
Macierzyństwo – dar, dzięki któremu kobiety mogą przedłużać życie, a jednocześnie przekleństwo. Bo ogranicza, sprawia, że trzeba wszystko rzucić i całą siebie podporządkować tej jednej sprawie. W dzisiejszych czasach to niełatwe zadanie. Świat gna na złamanie karku, a my staramy się dotrzymać mu kroku.
Kobiety postawiły sobie za cel dorównać we wszystkim mężczyznom. Walczymy o równouprawnienie, a to straceńcza walka. Niewątpliwie dużo już osiągnęłyśmy. Wiele z nas jest lepiej wykształconych i osiąga wyższą pozycję zawodową niż partnerzy. Jednak jakim kosztem osiągamy tę swoją pozycję?!
Podczas tej gonitwy i rywalizacji nie ma, niestety, miejsca na dziecko. Plany macierzyńskie odsuwamy daleko w przyszłość. To już standard, że matkami zostają coraz dojrzalsze kobiety. Położniczy termin – „stara pierwiastka” (kobieta, która w pierwszą ciążę zaszła po dwudziestym ósmym roku życia) odszedł do lamusa. Wyglądamy coraz młodziej, coraz dłużej żyjemy. Niestety nasz zegar biologiczny nie nadąża za tymi zmianami, jeszcze się nie przestawił i niemożliwością jest, by w sposób naturalny zostać rodzicem w wieku lat sześćdziesięciu. Obie słynne z mediów matki, Rumunka i Hiszpanka, którym dzięki medycynie udało się zajść w ciążę w wieku ponad sześćdziesięciu pięciu lat, osierociły swoje dzieci. Rumunka zmarła tuż po porodzie, a Hiszpanka trzy lata później, na raka. Dla kaprysu potwornie skrzywdziły maleńkie, niewinne istotki.
Im jesteśmy starsi, tym mniej płodni. To aksjomat, ale nie każdy z nas przyjmuje go do wiadomości. Stąd wyrastające jak grzyby po deszczu kliniki leczenia niepłodności. To nowa gałąź przemysłu, wysysająca z nas coraz więcej pieniędzy. Trochę racji miała pani Nelli Rokita, mówiąc, że niektórym parom starającym się o zapłodnienie in vitro wystarczyłaby kolacja przy świecach i chwila spokoju. Oczywiście nie wszystkim. Jest to trywializacja problemu. Takie słowa nie powinny paść z ust polityka, ale jakieś ziarno prawdy w nich tkwi.
Jeszcze do niedawna powszechnie uważano, że dziecko jest przeszkodą w robieniu kariery. Ten pogląd na szczęście powili się zmienia. Często w kolorowych czasopismach pojawiają się historie młodych kobiet, które podjęły ryzyko i zaszły w ciążę. Różnie potoczyły się ich losy. Niektóre z nich bez problemu łączą macierzyństwo z pracą zawodową, a ich szefowie starają się im w tym pomagać. Inne muszą przeżyć gorycz porażki i zwolnienie z zakładu pracy. Niejednokrotnie, jednak, jest to bodziec, który pozwala im znaleźć alternatywną drogę i teraz prowadzą własny, dobrze prosperujący biznes, pozwalający im jednocześnie na nieograniczony kontakt z dzieckiem.
Przepiękny trend obserwuje się u gwiazd filmowych. Nie dość, że rodzą w światłach jupiterów własne dzieci, to adoptują sieroty z biednych krajów.
Mogłaś być Anną to historia pewnej czterdziestolatki, Małgosi, która młodość poświęciła na robienie kariery i zdobywanie dóbr doczesnych, a teraz dojrzała do macierzyństwa. Jest to opowieść o powolnym dorastaniu i przewartościowywaniu priorytetów, o stopniowo dojrzewającej miłości matki do dziecka, od poczęcia aż do jego narodzin, i o niezwykłej przyjaźni czterech kobiet.
Jest to również opowieść o Gdańsku – pośród jego zabytkowych uliczek moi bohaterowie przeżywają swoje radości i smutki.
Nie wszystkie decyzje ani przemyślenia mojej bohaterki popieram jako lekarz. Niektóre z nich to efekt głupiej mody lub rad czerpanych z różnych for internetowych. Internet to kopalnia wiedzy, ale trzeba umieć z niego rozsądnie korzystać.
Małgosia to postać, która, w przeciwieństwie do Oli, może wzbudzać u czytelnika negatywne emocje, takie było moje zamierzenie. Niektóre sytuacje są przejaskrawione, takie również było moje zamierzenie.
Mam nadzieję, że moja nowa książka spodoba się na równi z moimi poprzednimi powieściami, a może bardziej, i skłoni czytelnika do pewnej refleksji.
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.